Kocham glinki w każdej postaci - zarówno gotowe maski jak i te do samodzielnego rozrobienia z wodą lub hydrolatem. To znaczy, przepraszam, kochałam do czasu wypróbowania maseczki z szarą glinką firmy Ziaja. Według producenta dzięki zawartości glinki, siarki, magnezu, wapnia, manganu i innych dobrodziejstw, maseczka ta normalizuje pracę gruczołów łojowych, zwęża rozszerzone pory, oczyszcza skórę i łagodzi podrażnienia.
Wszystko fajnie, dopóki nie otworzy się opakowania.
fot. www.ziaja-sklep.pl |
Kocham maseczki i zazwyczaj staram się w pierwszej kolejności brać pod uwagę mocne strony produktów, ale niestety, w tym przypadku nie znalazłam ani jednej zalety. No, może poza taką, że saszetka starcza na 2 - 3 użycia, więc jest dosyć wydajna.
Klasyczne glinki zwykle są gęste, mają "tępą" konsystencję i zastygają na twarzy w skorupkę, jeśli nie spryskuje się ich hydrolatem lub wodą. Ta maska ma postać średniej gęstości kremu, w dodatku tłustego. Nie zastyga, maże się jednakowo cały czas i kiepsko się zmywa, zostawiając tłustawy film. Zapach jest całkiem przyjemny, "kosmetyczny", chociaż moim zdaniem zbędny. Glinka to glinka, im mniej w niej dodatków, tym lepiej.
Za pierwszym razem po nałożeniu maski doczekałam się wysypu "niespodzianek". Zrzuciłam winę na dzień cyklu, czekoladowe obżarstwo, fazę księżyca i na co tylko się dało, ale niestety - drugie i trzecie użycie kosmetyku z tym samym skutkiem nie pozostawia mi złudzeń. To produkt zupełnie nie dla mnie. A szkoda, bo zawsze lubiłam tę firmę. Jestem ciekawa, czy miałyście do czynienia z tą albo innymi maseczkami z tej serii i co o nich myślicie?
mi też te Ziajowe maseczki z glinką nie podpasowały. kiepskie są
OdpowiedzUsuńMiałam chyba wszystkie i nie zauważyłam kompletnie żadnego działania. Ziaja ma fajne kosmetyki ale te maseczki to raczej niewypał
OdpowiedzUsuńchcę ją jutro wypróbować, zobaczymy jak się spisze.
OdpowiedzUsuńa ja bardzo lubie te maseczke.
OdpowiedzUsuńMiałam ją i podziękuje. Kolejny raz Ziaja mnie zawiodła na całej linii. Po cholerę napakowali tak jakiegoś olejku...
OdpowiedzUsuńRównież kocham glinki i stosuję je między innymi po to, żeby wreszcie moja skóra miała pełen mat. Po ziajowej masce miałam full of oil...
ja tam akurat lubię te maseczki ;) Warto zwrócić uwagę, że to są maseczki z glinką, a nie po prostu glinki w czystej postaci :)
OdpowiedzUsuńZa wysyp niespodzianek to ja dziękuję
OdpowiedzUsuńja z maskami jestem na razie do tyłu ;)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuństosowałam Ziaję namiętnie, obecnie będę testowała profesjonalne maski :)
OdpowiedzUsuńMiałam tą maseczkę i była taka... zwykła? Ot, maseczka z glinką, nawet mi pasowała. ;) Miałam też inną wersję tej maski, bodajże anty-stres, która tak przepięknie i sugestywnie pachniała najprawdziwszą czekoladą, zupełnie nie wiem skąd ten zapach! że nie mogłam się powstrzymać i spróbowałam (a w smaku oczywiście jest ohydna)... Mimo wszystko nie polecam jakoś szczególnie, bo spektakularnych efektów też nie odnotowałam.
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie maseczki z tej serii Ziaji i żadna mi krzywdy nie zrobiła. Bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńHmm, w sspamie nie ma, nic nie doszło...niewiem dlaczego?
OdpowiedzUsuńużywałam jej kilka razy, nic złego się nie działo, skóra pozostawałam odświeżona. od czasu do czasu nadal ją sobie nakładam
OdpowiedzUsuńużywałam chyba wszystkich maseczek z tej serii, po żadnej mnie nie wysypało i bardzo lubię je używać ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam nigdy maseczek z Zjaji. Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji wypróbować:(
OdpowiedzUsuńzapraszam na konkurs do wygrania 100zł
www.styliowo.blogspot.com
A ja ją właśnie dziś kupiłam
OdpowiedzUsuńta maseczka jest fantastyczna! pięknie wygładza buźkę :)!
OdpowiedzUsuń