piątek, 21 października 2011

Produkty Naturalne s.c. - współpraca

Jakiś czas temu dostałam paczuszkę z produktami do przetestowania od firmy Produkty Naturalne s.c. 
Ponieważ światło do zdjęć nie dopisuje, wszystkie fotografie pochodzą ze strony podlinkowanej wyżej. Poza tym kremy przyszły w próbkach, a chciałabym Wam pokazać, jak wyglądają pudełka do pełnowymiarowych opakowań. Otrzymałam do testów kremy na dzień i na noc z linii Aronia, krem brzozowy z betuliną, pomadkę ochronną wiesiołkową, oraz luksusowy olejek do masażu rozmarynowo lawendowy (któremu poświęcę osobny post).

Zdaję sobie sprawę, że próbki nie zawsze pozwalają na przetestowanie produktu w pełni, opiszę Wam więc moje pierwsze wrażenia (i są to opinie przemyślane, po kilku dniach testów, ponieważ każda próbka kremu wystarcza na trzy razy).

Najmniej przypadła mi do gustu seria aroniowa - mam skórę mieszaną, ze skłonnością do przetłuszczania w strefie T, więc wszystkie bogate, tłuste i półtłuste kremy wchłaniają się bardzo kiepsko. Tak też było z kremem na noc, który jest chyba najgęstszym kremem, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia. Pachnie przyjemnie, lekko owocowo - zapach nie jest duszący i ulatnia się w moment po nałożeniu kosmetyku na twarz. Nie zauważyłam po nim efektów innych niż zmiękczenie i lekkie uelastycznienie skóry, ale myślę, że to dlatego, że linia Aronia jest przeznaczona dla osób z problemami naczynkowymi oraz wrażliwą i przesuszoną skórą, więc to po prostu nie dla mnie. Dużo bardziej podobał mi się krem na dzień, który lepiej się wchłania i jest łatwiejszy do rozprowadzenia na twarzy. Nie kupię pełnowymiarowych opakowań dla siebie, ale kiedyś sprezentuję je mamie, bo, sądząc z opisu, powinny jej odpowiadać.

Pomadka wiesiołkowa jest dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Nie lubię szminek i co roku toczę walkę sama ze sobą i tłumaczę sobie, że idzie zima i muszę zacząć dbać o usta i stosować jakąś ochronę - zwłaszcza kiedy sezon grzewczy jest w pełni, a powietrze w domu bardzo suche. Wszystkie poprzednie balsamy i pomadki ochronne utrzymywały mi się na ustach jakieś 10 minut, bo wściekła sięgałam po chusteczkę i wycierałam usta, nakładałam pomadkę ponownie i tak dalej, w kółko.
Pomadka wiesiołkowa jest dosyć twarda, dzięki czemu zostawia na ustach cieniutką warstwę, a nie pół słoja wazeliny jak szminki, z którymi dotychczas się użerałam. Zauważyłam, że już po paru dniach poznikały suche skórki i usta wyglądają lepiej. Nie lepią się a pomadka nie "zjada się" szybko, co jest dla mnie dużym plusem. Noszę ją teraz stale w torebce i sięgam po nią kilka razy w ciągu dnia z przyjemnością.

Na koniec zostawiłam sobie opisanie produktu, który bardzo mnie zaskoczył. Do kremu brzozowego z betuliną podchodziłam z największą rezerwą, ponieważ według producenta przeznaczony jest dla cery dojrzałej - ma poprawiać kontur twarzy, niwelować oznaki starzenia i zmęczenia oraz nawilżać i odżywiać skórę. Wahałam się, czy w ogóle zaczynać jego testy, ale nie miałam kogo poprosić o zastąpienie mnie w nich - babcia ma swoje ukochane marki kremów i nie lubi nowości, a mama ma niestety alergię na brzozę. Nałożyłam zatem krem pocieszając się, że przecież nie zrobi mi krzywdy. Jego konsystencja jest prawie tak gęsta, jak aroniowego kremu na noc - kosmetyk wchłania się dosyć powoli i zostawia świecącą, tłustawą warstewkę na skórze. Po jego zastosowaniu pomyślałam, że chyba to nie dla mnie, tak jak krem z aronią, wzruszyłam ramionami i poszłam spać.
Rano przejechałam ręką po policzku i, mocno zdziwiona, poleciałam od razu do łazienki przejrzeć się w lustrze. Skóra była napięta, elastyczna, rozjaśniona, jakbym pół dnia przeleżała na zabiegach u kosmetyczki, a drugie pół odpoczywała. A muszę nadmienić, że przespane noce nie zdarzają mi się prawie nigdy, bo nie pozwalają na to półtoraroczna córa i kot do spółki. W dodatku po kilku dniach stosowania specyfiku przebarwienia na twarzy znacząco się rozjaśniły i to na sto procent jego sprawka, bo na czas testów odstawiłam wszystkie inne kremy. Szczerze powiedziawszy, nic mnie nie obchodzi, że to nie jest kosmetyk dla mojej kategorii wiekowej. Mam zamiar kupić sobie pełnowymiarowe opakowanie i stosować po ciężkich dniach albo przed większymi okazjami.

8 komentarzy:

  1. Czasem nie warto sugerować się przedziałem wiekowym,bo bywa tak,że ktoś ma ledwo ponad 20+,a jego skóra jest zniszczona i ma zmarszczki, zwłaszcza osoby z bardzo suchą cera, zniszczoną opalaniem np. krem zapisałam sobie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam .Szkoda ,że nie ma cennika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wczoraj zakupiłam pełnowymiarowe opakowanie kremu Aronia na noc, bo mimo trądzikowej cery mi bardzo podpasował :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A można kupić tą brzoze poza stroną producenta? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałas otagowana, zapraszam http://i-clothes-and-cosmetics.blogspot.com/2011/10/butterfly-i-10-pytan-kosmetycznych-od.html :)

    OdpowiedzUsuń
  6. myślę, że można kupic w niektórych drogeriach albo aptekach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta pomadka mnie zainteresowała bardzo ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ta pomadka wiesiołkowa przedstawia się całkiem ciekawie. :)

    masz chęć wziąć udział w kokursie? :-)
    http://my-love-cosmetics.blogspot.com/2011/10/konkurs-z-crafterie.html

    OdpowiedzUsuń