środa, 5 września 2012

Papuga Park Hotel - Spa & Wellness Marrakesz

Dokładnie tydzień temu o tej porze wróciłam do pokoju hotelowego po jednym z najmilej spędzonych dni tego lata. W lipcu obchodziliśmy z mężem piątą rocznicę ślubu i z tej okazji Rodzice podarowali nam dwa noclegi z towarzyszącymi atrakcjami w Hotelu Papuga Park w Bielsku - Białej, do wykorzystania w dowolnym terminie, wybraliśmy się tam więc pod koniec sierpnia.
Ponieważ sam hotel zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, a dodatkowo miałam przyjemność poddać się dwóm niezwykłym zabiegom, materiału do opisania jest tyle, że dziś zapraszam Was do lektury pierwszej notki z trzech.
Gotowi? No to, proszę Wycieczki, startujemy :)
Na początku byliśmy lekko onieśmieleni, zwłaszcza, że zabraliśmy ze sobą naszą 2,5 letnią córeczkę. Dzieci gości hotelowych mają wstęp do części SPA, ale nie byliśmy pewni, jak Mała zareaguje na nowe miejsce i czy nasz pobyt nie rozpocznie się awanturą :P W dodatku w wyniku przeoczenia nasz laptop został na stole w domu, jakieś 120 km od celu naszej podróży, a był mężowi potrzebny do pracy. Na szczęście już w recepcji okazało się, że Ekipa hotelu to Osoby wyjątkowo przyjazne gościom. Pożyczono nam niezbędny sprzęt i mogliśmy w końcu się odprężyć.
Recepcja  - fot. www.papuga.pl
Wiem, wiem, chcecie już zobaczyć część Spa & Wellness ;) Ale nie tak prędko, bo po zameldowaniu się na recepcji przeszliśmy do hotelowej restauracji żeby pokrzepić się po podróży. Z wyjątkiem śniadań i obiadu pierwszego dnia  jadaliśmy z przyjaciółmi w centrum Bielska-Białej, ale z czystym sumieniem mogę polecić obiadowo swojski żurek w chrupiącym chlebie. To nie ma nic wspólnego z główną tematyką mojego bloga, ale MUSZĘ też napisać o śniadaniach, bo po powrocie do domu myślałam, że się zapłaczę, jak zatęskniłam za szwedzkim stołem Papugi. Świeżo pieczone bułeczki i chleb w kilku rodzajach, wędliny, mięsa, pasztety przygotowywane na miejscu, sery żółte, białe, pleśniowe, konfitury w kilku rodzajach, miody, zapiekane parówki, jajecznica, jajka faszerowane i sadzone, naleśniki, ciasta, płatki, musli, mleko, jogurty, soki, owoce świeże i z puszki do skomponowania dowolnej sałatki owocowej, owoce suszone, różne rodzaje kawy i herbaty, czekolada do picia, pasty do pieczywa, oliwki... i to tak mniej więcej dwie trzecie, bo o wielu rzeczach na pewno zapomniałam. Autentycznie byłabym w stanie kiedyś wrócić do Papugi tylko po to, żeby zjeść śniadanie, chociaż nie jest to wcale mój ulubiony posiłek. Nawet nasze bardzo mięsożerne dziecko było zachwycone.
Restauracja - fot.  www.papuga.pl
A teraz to, na co wszyscy czekali...
Żartowałam :P Najpierw jeszcze pokój :) Drzwi na korytarzach i drzwi do pokoi otwierane są za pomocą karty i czytnika co jest szybkie, wygodne i ciche. Przynajmniej klucze mi ciągle nie upadały jak zwykle. Wybraliśmy pokój typu studio, czyli z osobnym pomieszczeniem i łóżkiem dla naszej córeczki. Hania raczej nie przepada za spaniem w nowych miejscach ale najwyraźniej "dorosłe łóżko" przypadło jej do gustu i nie postawiła całego hotelu na nogi.
Pokój - fot. www.papuga.pl
Wybraliśmy celowo termin od środy do piątku, ponieważ w środku tygodnia gości w hotelu jest mniej. W dni powszednie część Spa & Wellness otwarta jest od 15.00 do 22.00, w weekendy już od 10.00, ale ponieważ i tak chcieliśmy pozwiedzać miasto, takie godziny bardzo nam pasowały. Hania chodzi spać około 20.00, więc wcześniej chodziliśmy wspólnie wszyscy troje na basen, a potem ja oddawałam się błogiemu lenistwu w czasie zabiegów, a mąż z córą zwiedzali okolicę. Mieliśmy w planach zmienianie się przy śpiącej Małej co godzinę, ale mąż stwierdził, że basen w ciągu dnia mu wystarczył, a ponieważ spa to bardziej "moje klimaty" to miałam całe wieczory dla siebie. I wierzcie mi, już dawno tak nie wypoczęłam - sama w saunie, sama w basenie, sama w jacuzzi...
No dobrze, nie przeciągając :) Każdy z gości ma do dyspozycji szlafrok, w którym schodzi do części Spa & Wellness, przechodząc przez drugą recepcję. Niestety nie mam jej zdjęcia, ponieważ z oczywistych względów obowiązuje tam zakaz fotografowania i jedyne zdjęcia, jakimi dysponuję, pochodzą z oficjalnej strony hotelu, Musicie mi uwierzyć na słowo, że już po przekroczeniu progu recepcji Spa można odczuć orientalny klimat tego miejsca. Wszędzie świece, kadzidełka, zasłony i mozaiki. W tym miejscu otrzymujemy ręcznik i przepaskę do saun i możemy wreszcie iść się kąpać!
Pomieszczenie basenowe zawiera kilka różnych atrakcji. Oprócz samego basenu mamy tam do dyspozycji duże jacuzzi, bicze wodne w basenie, leżanki do wypoczynku oraz tepidarium - miejsce do wygrzewania się w cieple specjalnych lamp. Na "niebie" nad basenem wieczorami zapalane są światełka imitujące gwiazdy. Rzeźba przy basenie, kolumny w kilku miejscach i wymalowane gdzieniegdzie liście winorośli przywodzą na myśl styl grecki. Całość wraz z nieodłączną muzyką i kadzidełkami sprawia bardzo ciepłe, przytulne wrażenie, mimo tego, że sala jest duża. 
Basen - fot. www.papuga.pl
Dzieci gości mogą pod opieką rodziców korzystać ze wszystkich atrakcji części Spa, czyli basenowej. Schodząc niżej dochodzi się do strefy Wellness Marakesz, niedostępnej dla dzieci. Początkowo trochę żałowałam, że nie będę mogła zabrać Hani do groty solnej, ale znając życie i tak nie usiedziałaby tam dłużej niż 3 minuty, a dzięki takiemu regulaminowi panuje tam doskonale spokojna, wyciszająca atmosfera.
Wellness Marakesz - fot. www.papuga.pl
Światła w istocie są bardziej przytłumione niż na powyższym zdjęciu. Gra delikatna orientalna muzyka i tu także czuć zapach kadzidełek i olejków. Na ścianach wypisane są nazwy ulic prowadzących do saun. Z korytarza wchodzi się także do groty solnej oraz gabinetów zabiegowych, które także utrzymano w podobnej stylistyce.
Grota solna jest piętrowa i w sumie jest w niej miejsce na odpoczynek dla pięciu osób. Kto pierwszy, ten lepszy - dwie pierwsze osoby mają do dyspozycji bardzo wygodne leżanki, pozostali muszą się zadowolić rozkładanymi fotelami, które również są całkiem wygodne. Niestety na zdjęciu nie widać sufitu, w całości pokrytego olbrzymimi solnymi stalaktytami. Goście mają do dyspozycji koce, ponieważ po dłuższym pobycie w tym miejscu może zrobić się chłodno.
Grota solna - fot. www.papuga.pl
Kto zmarznie, może rozgrzać się w jednej z kilku saun. Dla "zaprawionych w bojach" jest sauna fińska, w której temperatura osiąga sto stopni Celsjusza. Dla mniej odważnych hotel proponuje wstęp do saun parowych, w których temperatura wynosi 50 - 60 stopni. Przepaska otrzymana w recepcji jest bawełniana, można się więc nią owinąć bez obaw, że zaczną się z nią pod wpływem wysokiej temperatury dziać jakieś dziwne rzeczy. Ponieważ noszę okulary i niepewnie czuję się bez nich, skorzystałam tylko przez chwilę z sauny parowej, zostawiając okulary w kieszeni szlafroka, na wieszaku. Całe szczęście, że był to środek tygodnia bo nie mam pewności, czy w weekend w zapełnionej i pełnej pary saunie nie usiadłabym przypadkiem na kimś :P
Sauna - fot. www.papuga.pl
Dla zmęczonych korzystaniem z przeróżnych atrakcji hotel przewidział też miejsce na odpoczynek, czyli Oazę Spokoju. Można tam rozciągnąć się na leżaku i np. poczytać w spokoju książkę.
Oaza Spokoju - fot. www.papuga.pl
Oprócz tego goście mogą skorzystać także z kawiarni i patio (w sezonie), baru, sal konferencyjnych i gabinetów zabiegowych. Więcej zdjęć znajdziecie na oficjalnej stronie Papugi (KLIK).
Powinnam założyć sobie jakąś skarbonkę i zbierać fundusze na powrót w to miejsce. Wrócę, choćby nie wiem co ;)
Nie zamęczyłam Was? Jeśli macie ochotę na lekturę dalszego ciągu, zapraszam jutro wieczorem - kolejna będzie notka o zabiegu Sindbad.

6 komentarzy:

  1. O matko jakie wspaniałe miejsce... Nie obraziłabym się, gdyby ktoś mi zaproponował taki wyjazd :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj rozmarzyłam się! Chętnie bym skorzystała z takiego relaksu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To takie wypasy tym były? O.O Bosko!

    OdpowiedzUsuń
  4. wow super ! świetny prezent od rodziców:) no i wszystkiego najlepszego z okazji 5 rocznicy :* ja dopiero za 3 dni mam 3 miesiące po ślubie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę fajnie tam jest! :) http://www.youtube.com/watch?v=5A-SJKWxI0o&feature=plcp

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu re-we-la-cja, byłam, widziałam i już tęsknię za tym miejscem.... serdecznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń