czwartek, 6 września 2012

Papuga Park Hotel - glinki z krainy Sindbada

Wczoraj opisywałam hotel Papuga Park ogólnie, a dzisiaj chciałabym się skupić na pierwszym zabiegu, jakiemu się tam poddałam. Mowa o połączeniu sauny parowej i pielęgnacji ciała specjalnie dobranymi glinkami. 
Opis tego zabiegu zamieszczony na oficjalnej stronie hotelu brzmi następująco: "Wyjątkowy arabski klimat przywołujący na myśl tajemnicze historie księżniczki Szeherezady, egzotyczne malowidła i dekoracje, wschodnia muzyka i cudowny zapach – tak w kilku słowach można określić kompleks Sindbad. Na wyjątkowe chwile odprężenia zapraszają łaźnia parowa oraz pomieszczenia przeznaczone do wykonywania specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych ciała. Sindbad zaprasza na pielęgnację ciała i twarzy na bazie słonecznych glinek wraz z peelingiem w połączeniu z aromaterapią i sauną parową."
Cały zabieg trwa 45 minut i jest wyjątkowo relaksujący. Może mu się jednocześnie poddawać od jednej do sześciu osób. Limit związany jest z ograniczeniem ilości miejsc w saunie ale przypuszczam, że i tak najczęściej goście hotelu zamawiają ten zabieg pojedynczo lub w parach. Ja byłam sama i wypoczęłam znakomicie.
Kompleks Sindbad składa się z trzech pomieszczeń, połączonych ze sobą. We wszystkich w wystroju dominują mozaiki i orientalne ornamenty oraz wszechobecne świece. 
Pierwsze pomieszczenie to miejsce, w którym osoby zapominalskie mogą dokonać demakijażu. Zabieg obejmuje pielęgnację ciała i twarzy, więc demakijaż jest zabiegiem niezbędnym. Obok umywalki stoi szklany słój z wacikami oraz mleczka i inne odpowiednie preparaty. Na blacie obok czeka również metalowa (mosiężna?) miseczka, wypełniona trzema rodzajami glinek. Miła pani, która wprowadziła mnie do tego pomieszczenia, wytłumaczyła do jakich części ciała przeznaczone są poszczególne glinki i wyszła. Mamy pewność, że w ciągu trwania zabiegu nikt niepowołany nie wejdzie do kompleksu, więc można się czuć zupełnie swobodnie. Na ścianie wisi lustro, można więc szybko nałożyć przed nim pierwszą z glinek, przeznaczoną do pielęgnacji twarzy i przejść do drugiego pomieszczenia.
Druga z kolei jest komnata kąpielowa, z dwoma prysznicami, wieszakami na szlafroki i stolikiem na drobiazgi. Na stoliku przygotowane są także jednorazowe stringi. Po zostawieniu ubrań w przeznaczonym na to miejscu, można już przejść wprost do sauny.
Pani z Ekipy hotelu zasugerowała mi, żeby pozostałe dwa preparaty nakładać już w saunie, ponieważ włącza się ona automatycznie po trzech minutach. Druga z glinek służy do wysmarowania całego ciała, natomiast trzecia jest w zasadzie peelingiem, którym pokrywamy miejsca, w których skóra jest grubsza, tzn. stopy, łokcie i kolana. 
Poniżej zdjęcie sauny parowej i właśnie tego zabiegu - nie ma go na stronie hotelu, ale dokładnie taki plakat wisi w hotelowej windzie.
Sauna parowa, Sindbad - fot. konferencje.pl
Światło jest przytłumione, a na suficie widać błyszczące konstelacje. W rzeczywistości widok jest bardziej zamazany z powodu gęstej pary, co jeszcze bardziej pogłębia atmosferę intymności i niezwykłości. Ławeczki są całkiem wygodne, chociaż trzeba sobie opracować sposób siadania na nich. Glinki pod wpływem pary robią się coraz bardziej płynne i śliskie, więc chwilami wydawało mi się, że z ławki zjadę ;) Zabawne uczucie, które z pewnością daje powody do śmiechu osobom, które zdecydują się na zabieg w parach lub większej liczbie uczestników.
Temperatura wynosi około 60 stopni Celsjusza. Po półgodzinnym seansie umilanym aromaterapią i muzyką, z "nieba" zaczyna padać deszcz. To sygnał, że można wyjść i spłukać z siebie glinki pod prysznicem. Już na tym etapie skóra jest bardzo miękka i wygładzona, ale to jeszcze nie koniec. W pierwszym pomieszczeniu czeka dzbanuszek podgrzanego oleju sezamowego, który należy wmasować w całe ciało. W zależności od upodobań można nasmarować nim suchą skórę, lub mokrą po prysznicu i dopiero wtedy wytrzeć się ręcznikiem, który oczywiście również mamy do dyspozycji. Wybrałam drugi sposób i okazało się, że olej aplikowany w taki sposób działa wybitnie nawilżająco.
Po zakończonym zabiegu lepiej darować sobie basen na co najmniej dwie godziny, żeby olej miał szansę dobrze wsiąknąć w skórę i zadziałać. A potem można sobie chodzić po hotelowym pokoju i z niedowierzaniem głaskać się po różnych częściach ciała, jak ja :)

2 komentarze: