środa, 18 stycznia 2012

Misz - masz tematyczny

Nie wiedziałam, od czego dzisiaj zacząć, więc będzie notka zbiorcza ;)

Po pierwsze trochę zapowiedzi. Dotarły do mnie dzisiaj dwie przesyłki. Pierwsza to kosmetyki od portalu Uroda i Zdrowie i możecie się niebawem spodziewać pierwszych recenzji. Otrzymałam zestaw Colgate poprawiający stan dziąseł, "wrzosowy" cień Mariza (zawsze myślałam, że wrzos ma trochę inny kolor ale tym bardziej się bardzo cieszę, bo uwielbiam fiolety) oraz preparat podkładowy pod lakier do paznokci - Bonder firmy Orly. 



Światło jest beznadziejne, więc wypróbowywałam różne sposoby i miejsca robienia zdjęć. Dzisiaj padło na... wannę :) Pierwsze i trzecie zdjęcie były robione z lampą, więc tło wyszło żółtawe, natomiast zdjęcie cieni bez lampy. Rozjaśniłam je na komputerze na tyle, żeby fiolet miał taki odcień, jak w rzeczywistości. Co myślicie o efekcie? Chyba przekonam się do tego sposobu.

W drugiej paczce przyleciały cuda ze sklepu Zrób Sobie Krem. Dostałam ostatnio fioła na punkcie preparatów do włosów i postanowiłam zrobić sobie coś w rodzaju odżywki bez spłukiwania. Jej skład to keratyna 3%, mleczko pszczele w glicerynie 3%, elastyna 3%, konserwant FEOG 1% i woda destylowana 90%. Ponieważ zapach tej mieszanki był dosyć dziwaczny, dodałam jeszcze kilka kropli olejku eterycznego z grapefruita, mam więc 101% odżywki i nadzieję, że zadziała na 102 ;) W Rossmannie kupiłam pustą buteleczkę z pompką. Bardzo fajna rzecz, ma nawet specjalny klips zabezpieczający przed przypadkowym naciśnięciem pompki, więc świetnie nadaje się do zabierania w podróże.




Odmierzałam składniki strzykawką z dziecięcego syropu Nurofen - sprawdza się świetnie, ma dokładną podziałkę, więc polecam ten sposób. Moja asystentka ze zdjęcia poniżej trochę przeszkadzała, ale obyło się bez ofiar.


A jak mowa o zwierzętach, to już dawno miałam wrzucić na bloga zdjęcia mojego wigilijnego manicure, wykonanego według wskazówek Ewalucji. Nie było jakoś okazji, więc wrzucę teraz, bo czemu nie :) Dopiero na zdjęciach zauważyłam, że zapomniałam domalować nieszczęśnikom uszy. Na szczęście nikt nie zauważył i renifery zrobiły furorę na Wigilii biurowej, a potem także na rodzinnej.

Całość wykonana lakierami Constance Carrol - z wyjątkiem nosków - to Mollon PRO. Wszystkie drobne elementy malowałam wykałaczkami.

Jeśli dobrnęłyście do końca tej bałaganiarskiej notki to gratuluję i pozdrawiam :)

15 komentarzy:

  1. Świetne reniferki :). Zazdroszczę cienia Marizy, wygląda ślicznie

    OdpowiedzUsuń
  2. wanna ... genialne!!!!!
    szkoda, że ja mam złe oświetlenie do wanny :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne paznokcie.. Dobry pomysł spróbuję na swoich:)

    Zapraszam do mnie zakrecona-milka15.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. oj to nie jest wrzosik wiem coś o tym bo mam na nazwisko wrzosek ;)
    p.s. mój kot Fifi również dzielnie mi asystuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się właśnie asystentka najbardziej spodobała :) Ma taaakie mądre oczyska <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodziaki ;)

    Ciekawa jestem recenzji tego preparatu Orly. Ja jakoś do baz nie mam przekonania..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już się nie mogę doczekać co Ty napiszesz o tych kosmetykach z Azji *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. reniferki rządzą :D śliczne

    OdpowiedzUsuń
  9. testuję również, colgate. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wrzosowy czy jakiśtam w każdym bądź razie fioletowy cień jest super:-) Też uwielbiam ten kolor. Pazurki ze świąt również śliczne:-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mojego SPA na chwilę relaksu i upiększenie najprostszymi sprawdzonymi metodami naszych babć..

    OdpowiedzUsuń
  12. zaczęłabyś wrzucać jakieś video recenzje, porady itp

    OdpowiedzUsuń