środa, 8 sierpnia 2012

OStrożnie z żelem!

OStrożnie bo grozi Wam OStre uzależnienie jeśli zainspirowane/ni tą notką podążycie do Rossmanna albo Reala. Tam właśnie kupić można żele Original Source, w skrócie OS.
Dawno temu natknęłam się na opis jednego z nich na jakimś blogu i najpierw pomyślałam, że trochę drogo. Potem natrafiłam na promocję, w której cena została obniżona z 8.99 na 6.99, a dodatkowo drugi żel dodawano gratis. No i się zaczęło...
Zanim przeczytacie dalszy ciąg i zanim przedstawię kilku moich ulubieńców, chciałabym Was uspokoić - 8,99 za 250ml to wcale nie jest wysoka cena, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że żele pienią się jak wściekłe, zwłaszcza na gąbce i dosłownie kilka kropel wystarczy na wyszorowanie całego ciała. Dodatkowo  w każdej butelce zamknięte są ekstrakty i soki z owoców, ziół itp, co moim zdaniem stawia OS na równi z żelami LUSHa, na które do niedawna panował szał na wizażu i polskich blogach kosmetycznych. A, że cena OS jest zdecydowanie przyjemniejsza od ceny LUSHa, warto wypróbować chociaż jeden wariant i samemu zdecydować, czy się je pokocha, czy znienawidzi. Taki tekst odnajdziecie zresztą na nalepce każdej z butelek - pokochasz, lub znienawidzisz - tu nie ma miejsca na obojętność.
Po takim wstępie możecie się już domyślać, że jestem OSoholiczką, która nie wybiera się na żaden odwyk ;) 
Zacznę od zapachu, którego niestety nie ma już na rynku. Co jakiś czas następuje "zmiana warty", kilka żeli wypada z oferty, a zastępuje je coś nowego, pojawiają się także sezonowe limitowanki. Ma to wiele dobrych stron, ale akurat za tym konkretnym będę bardzo mocno tęsknić - zostało mi go w butelce dosłownie tyle, co na jedno użycie i jakoś nie mogę się na to zdecydować :)

Eukaliptus i bazylia - niesamowicie świeże połączenie, orzeźwiające, z delikatną ziołową nutą. Sam żel ma kolor zgniłej zieleni, co nieodmiennie kojarzy mi się ze Shrekiem ale śmiem przypuszczać, że Shrekowe bagno nie pachniało tak ładnie ;)
fot. stylistka.pl

Pomarańcza i imbir - żel w żywym, pomarańczowym kolorze, o pomarańczowo korzennym aromacie. Kojarzy mi się trochę świątecznie, co nie przeszkadzało mi go używać i wiosną :) Coś dla wielbicieli cytrusów i słodyczy

fot. stylistka.pl

Smoczy owoc (pitaja) z pieprzowcem (papryką) - rozgrzewający żel o nietypowym zapachu. Jest słodki i ostry równocześnie - coś jak prawdziwa kobieta :P

fot. stylistka.pl

Cytryna i drzewo herbaciane - idealnie oddany zapach świeżo startej skórki cytrynowej, dodatkowo "ochłodzony" aromatem drzewa herbacianego. Każda butelka tego żelu zawiera to, co najlepsze z 10 prawdziwych cytryn.

fot: stylistka.pl


Czekolada z pomarańczą - absolutnie nie dla odchudzających się! Nie zliczę, ile razy po kąpieli z tym żelem czułam wprost gigantyczną chęć sięgnięcia po delicje. Żaden inny kosmetyk nie przypominał mi delicjowego zapachu tak bardzo, jak ten.

fot. rossnet.pl

To tylko kilka wariantów serii "codziennej". Chociaż może powinnam powiedzieć, że :"niecodziennej", bo czego jak czego, ale codzienności i nudy firmie OS zarzucić nie można. Nie bez powodu hasłem naczelnym reklamującym żele są słowa "nie zawiera rutyny". Na sklepowych półkach znajdziecie jeszcze mango i makadamię, maliny, miętę z czekoladą, miętę z trawą cytrynową, limonkę... Nawet nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich :)
Żeby swą nierutynowość pokazać jeszcze bardziej, pojawiają się także limitowanki. Tego lata jest to żel Spearmint, pachnący mocno miętową gumą do żucia, oraz British Strawberry - wersja, która moim zdaniem pachnie jak bardzo mocno truskawkowy cukierek i jest kapitalna. 

fot. barwy-wojenne.blogspot.com
Na koniec dodam, że butelki nadają się do recyklingu i wszystkie poza limitowankami mają praktyczny silikonowy zaworek, dzięki któremu żel się nie wylewa nawet stojąc "na głowie".
Co o nich myślicie? Który zapach przemawia do Was najbardziej?

17 komentarzy:

  1. ja dopiero zaczynam używać pierwszego żelu z tej firmy, a już jestem w nich zakochana! ale osobiście uważam, że czekolada i pomarańcza pachnie jak takie pomarańczowe galaretki w czekoladzie (takie półksiężyce xd), o delicjach nie pomyślalam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie miałam żadnego ich żelu, ale muszę coś wypróbować..może też zakocham się bez pamięci

    OdpowiedzUsuń
  3. mam i miałam kilka
    lubię je :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm <3 kuszące zapaszki .

    OdpowiedzUsuń
  5. truskawkowy z limitowanki pachnie bosko, ale ja zdecydowałam sie na mint & tea three :) w sam raz na upał, bo mentol bardzo chlodzi ;) to moje must have na lato :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Używałam już większość żeli OS - mają świetne zapachy, ale są niewydajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mam u siebie Rossmanna, ale jakbym się do nich dorwała, to na pewno bym wykupiła wszystkie zapachy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja mam na razie jeden z tych żeli, mięta i drzewo herbaciane i jestem nim zachwycona :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam teraz czekoladę z miętą i uwielbiam ♥.
    Jutro pobiegnę i kupię pomarańczę z czekoladą i gumę miętową :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wąchałam wszystkie dostępne w tej chwili w Rossmanie i dla mnie wszystkie śmierdzą...

    OdpowiedzUsuń
  11. ja miałam limonke i był świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja również miałam limonkę ;) są to bardzo fajne żele ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również je uwielbiam, obecnie używam wersji zapachowej z mango i makadamią, a w kolejce czeka już czekoladowo-miętowy! :)
    Zapraszam do siebie i oczywiście dodaję blog do obserwowanych.

    www.emme-doubleve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam do tej pory o czekoladowych ;) Latem lubię używać miętowego i cytrynowego, a zimą takiego beżowego - chyba z masłem shea. Jedyny, który mi nie podpasował, to limitowana (chyba) lemonka z chili...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zobaczyłam te żele w rossmannie kupiłam na początku truskawkę a kiedy zobaczyłam promocję za 11.99 dwa to kupiłam mango i cytrynę od razu się zakochałam a wczoraj kupiłam pomarańczę czekoladę i truskawkę I w tych to już wgl. mam ochotę myć się godzinami :3

    OdpowiedzUsuń