czwartek, 31 stycznia 2013

Krótko i z przymrużeniem oka o ochronie w drogeriach

Kilka dni temu natknęłam się na jakimś forum na żarliwą dyskusję na temat ochrony w sklepach typu Rossman, Sephora czy innych drogeriach. Znakomita większość osób wypowiadała się w tonie "taaak, jak tylko wejdę to już za mną łażą jakbym im chciała wynieść pół sklepu i od razu odechciewa mi się zakupów". Mało kto stwierdzał, że cóż, taka już ich praca i takie wytyczne.
Ostatnia (i przed, i przed przed, i...) wizyta w Rossmannie w moim mieście przebiegła zupełnie odmiennie. Pan ochroniarz uśmiechał się z daleka, podszedł jak widział, że patrzę w jego stronę i nawet wytłumaczył mi, co i gdzie akurat mają w promocji. I nie, to nie jest kwestia tego, że to człowiek miły "od zawsze" - jak również nie bywam w Rossmannie co tydzień ani nawet co dwa. 
Dlaczego nie snuje się za mną między półkami (chociaż kiedyś się snuł) i nie wynurza nagle z sąsiednich alejek (chociaż wynurzał)? Ano dlatego, że na moje oko jestem w jakichś dziesięciu procentach osób, które mówią mu dzień dobry, a nie traktują jak dopustu albo elementu wyposażenia. Proste? Proste. A piszę to dlatego, że już wkurza mnie to święte oburzenie na ludzi, którzy tylko próbują pracować w spokoju i stosować się do wymogów kierownictwa. Howgh! ;)

12 komentarzy:

  1. U mnie w rossmanie jest taki Pan co tylko wejdę do sklepu to łazi za mną jak cień heh no ale ok to jego praca przynajmniej nie stoi przy mnie i nie gapi się na mnie jak Panie w drogeriach WISPOL jakbym miała coś ukraść, tylko sobie po prostu koło mnie chodzi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko zależy od osoby. Ja też jak wchodzę to mówię "dzień dobry"... mówię grzecznie "przepraszam, prosze, dziękuję"... ale to nic nie daje.
    Bo są osoby które odpowiedzą na moją uprzejmość, a inne... popatrzą na ciebie wzrokiem, który mówi "idź już stąd".
    Nigdy w Rossmanie nie spotkałam się z uprzejmością ochrony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ochroniarz z Sephory pomagał mi odkręcać słoiczki (testerów oczywiście), bo ja miałam już za bardzo upaćkane łapy... ludzie lubią czuć się potrzebni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedyś trafiła w Sephorze na starszego pana ochroniarza, który grzecznie wypytał jaka kolorówka jest do czego, a potem dał kilka porad na temat pielęgnacji i diety dla skóry z problemami trądzikowymi ... a ja wulkanów nie posiadam na ogół :) Mimo wszystko, miły wyjątek od ochroniarzy typu "lustruję"... Po prostu...zawstydzam się nie raz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W Rossmanie nikt jeszcze za mną nie łaził, ale w Naturze taka sytuacja dzieje się nagminnie. Ostatnio widziałam jak pan ochroniarz gawędził sobie radośnie z panią ekspedientką. Jak tylko udałam się do szaf z kolorówką, popędził za mną i patrzył mi na ręce;) Taka praca i ja to rozumiem. Ale żeby informować o promocjach czy pomagać ze słoiczkami! To się wam trafiło dziewczyny;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście rozumiem, że taka jest ich praca, ale są pewne granice, w małej drogerii niedaleko mnie jest taka 'miła' kasjereczka, która tylko po moim wejściu do sklepu wychodzi zza lady i obserwuje mój każdy krok... Chcąc nie chcąc, efekt jest taki, że odechciewa mi się cokolwiek kupować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba sama zacznę się z nimi witać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybyście odpowiadały finansowo za skradziony towar też byłybyście wyczulone na to co klient robi ;) A jesli chodzi o Rossmana to ostatnio słyszałam o osoby która w nim pracuje, że klientki potrafią rozdzierać opakowania wkładek higienicznych i maziać się szminkami które nie sa testerami. Ostatnio np. nie było ani jednego opakowania mojego pokładu bez rozerwanego plasterka zabezpieczającego. Więc jestem za tym żeby ochroniarza było wiać bo sama chciałabym kupić potem 'niemacany' towar.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi oni jakoś bardzo nie przeszkadzają, choć faktycznie czasami chodzą za mną krok w krok :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja tam nic do nich nie mam. Nie podniecam się za każdym razem, kiedy na mnie spojrzą zza regału z tamponami. Mam zawsze i wszędzie normalne podejście do każdego i to procentuje tym, że jestem traktowana normalnie. A inną kwestią jest chyba to, że ten cały problem siedzi w głowach osób, które na to narzekają ( widzę ludzi i słyszę głosy). Anonimowy komentarz wyżej popieram w całej rozciągłości. Może, gdyby lud potrafił się zachować, nie byłoby tgo problemu. Ze swoejej strony wiem, że nie robię nic złego i ochroniarze mogą za mną chodzić, patrzyć mi na ręce itp. itd. Zazwyczaj kończy się to jakąś miłą rozmową a nie wytryskiem w postaci żali na forach internetowych.

    OdpowiedzUsuń
  11. może wśród tych oburzonych jest ta paniz rossmanna, która roztwierała opakowania perfum, psikała nimi, chociaż obok stał jak wół tester? i właśnie jej w końcu zwrócił uwagę pan ochroniarz... Ja z kolei zawsze długo się kręcę, biorę odkładam, wracam... no jestem podejrzana ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń