Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pory. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 października 2011

Beauty Credit, Red Wine Pore Control Emulsion

Nie bardzo wiem, jak przetłumaczyć w tym przypadku słowo "emulsion". Kosmetyk ma bardzo leciutką konsystencję, nie jest zbyt gęsty ale również nie płynny, nie typowo kremowy, ale i nie żelowy :) Zostańmy więc przy słowie "emulsja", bo nic innego nie wymyślę.
To jeden z produktów z azjatyckiej rozbiórki i mam co do niego nieco mieszane uczucia. Według producenta, zawartość czerwonego wina wpływa korzystnie na stan cery, rewitalizuje, a przede wszystkim zwęża pory. Nie zauważyłam, żeby z porami działo się cokolwiek, a używam specyfiku często i z dużą przyjemnością. Teoretycznie, skoro główna obietnica nie została spełniona, powinnam dodać ten produkt do listy tych, których na pewno więcej nie kupię. Natomiast w praktyce wszystkie jego zalety przewyższają w mojej ocenie tę jedną wadę. Przede wszystkim konsystencja jest idealna - rozprowadza się leciutko i wchłania natychmiast, pozostawiając przyjemny, satynowy film. Emulsja nadaje się zarówno do stosowania na noc jak i na dzień, pod makijaż. Nic się na niej nie warzy, nic po niej nie spływa itp. 
A drugą, gigantyczną zaletą jest zapach kosmetyku. Pachnie jak najciemniejsza odmiana czerwonych winogron, które dopadł pierwszy przymrozek i zatrzymał proces fermentacji w momencie, kiedy stają się bardzo słodkie i intensywne w smaku, ale jeszcze nie całkiem przejrzałe. Pewnie to nic mądrego z mojej strony, ale skuszę się na zakup jeszcze kiedyś dla samego zapachu, bo jakoś nie mogę znieść myśli, że nie znajdę nic innego pachnącego tak samo. 

czwartek, 29 września 2011

Baviphat, Paprika Pore Solution Thightening Sleeping Pack

To jedna z najdłuższych nazw kosmetyków, jakie widziałam :) W tłumaczeniu "na nasze" to paprykowy krem na noc, którego głównym zadaniem jest zwężanie porów.
Jak większość azjatyckich kosmetyków, krem siedzi sobie w bardzo ciekawym pojemniczku.
Mogłoby się wydawać, że możemy oczekiwać ekstraktu z papryki jako głównego składnika kremu i że taki właśnie będzie jego zapach, jednak oprócz papryki w składzie znajdziemy grejpfruta. Ten duet świetnie się uzupełnia wyrównując koloryt skóry, nawilżając ją i, jak obiecuje producent, zwężając pory.
Znacie żelki Haribo w kształcie cząstek owoców, które w środku są galaretowate, a z zewnątrz mają matową "skórkę"? Zapach Papryczki jest identyczny ze świeżo otwartym opakowaniem tych żelków - bardzo delikatny, słodkawy i apetyczny.
Po odkręceniu górnej połówki pojemniczka znajdziemy dodatkową zatyczkę zabezpieczającą produkt przed wylaniem, która jednocześnie jest uchwytem dla mini łyżeczki dołączonej do kremu. To ciekawe, że Koreańczycy do nakładania większości kremów używają takich łyżeczek, dla większej higieny. Wiem, że tak właśnie powinno się robić, ale w Polsce ten zwyczaj nie jest specjalnie rozpowszechniony.
Krem ma bardzo lekką, nieco żelową konsystencję i szybko się wchłania. Ku mojemu zaskoczeniu rzeczywiście moje pory są coraz mniej widoczne, a skóra aż do rana matowa i wygląda świeżo, jakbym całą dobę nie robiła nic poza wysypianiem się ;) Z powodu efektu matowienia rozważam pomysł używania Papryczki jako kremu na dzień, ale trochę się waham, w końcu to sleeping pack i może lepiej nie przesadzać?
A Wy jak myślicie, używacie podobnych kosmetyków przez całą dobę?